top of page

Remont mieszkania w kamienicy z lat 50 w Gdyni na Kamiennej Górze.


Moja przygoda z tym mieszkaniem rozpoczęła się w połowie 2021 roku. Kupiłam wówczas wymarzone mieszkanie nad morzem, a dokładnie w Gdyni na Kamiennej Górze.


Ponieważ jestem z Warszawy, zdawałam sobie sprawę, że łatwo nie będzie. Ale ja już tak mam - jak ja sobie coś postanowię, to nie ma siły, żeby mnie od tego odwieść.


Zależało mi na mieszkaniu niedużym, do 50 m2, z dwiema sypialniami i salonem. Ale najważniejsza była lokalizacja - spokojna, blisko morza. Moje wstępne poszukiwania były dla mnie jak kubeł zimnej wody wylany na głowę. Okazało się, że ceny w Gdyni są horendalne, a już na Kamiennej Górze to w ogóle sięgają kosmosu. Ale nie poddałam się i szukałam dalej. Przeglądałam godzinami Otodom i zapisywałam mieszkania, które po kilku dniach usuwane były z portalu. Był to czas, gdy mieszkania rozchodziły się jak świeże bułeczki.


Ponieważ czas uciekał, a ja nadal nic nie kupiłam, zdecydowałam się pojechać do Gdyni na weekend i obejrzeć kilka mieszkań. Na liście było ich 16. Wydzwoniłam każde. W większości przypadków usłyszałam „Nieaktualne”. Zostały dwa.


Pierwsze było na Świętojańskiej i nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia. Ciasne pokoje, długie korytarze, ciemne. A drugie mieszkanie to było to moje :)


Nastawienie miałam na „nie”. Na zdjęciach wyglądało źle, no i było drogie. Gdy przeszłam przez próg, przeraziłam się. W mieszkaniu był zaduch, w dużym pokoju na materacu leżącym na podłodzie siedział lokator (mieszkanie było wynajmowane) trzymając wielkiego, długowłosego wilczura. Panicznie boję się dużych psów, więc cały czas kątem oka patrzyłam, czy bestia mnie nie atakuje. Okna były pozasłaniane, wewnątrz panował półmrok. W powietrzu unosiła się mieszanina zapachów: mokrego psa, uryny i gotowanego jedzenia. Ale mieszkanie było duże, miało doskonały układ, no i było w genialnej lokalizacji.


Jedząc rybę z frytkami na miejskiej plaży rozważałam za i przeciw ostatniego mieszkania. Moja wizyta tam trwała przez tego wilczura tak krótko (chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść) i tak niewiele z niej wyniosłam (do salonu jedynie weszłam na sekundę i uciekłam), że mieszkanie pamiętałam jak przez mgłe. Zakładając jednak, że jak nic nie zrobię to moje poszukiwania będą tak dalej wyglądać i wiedząc jakie są ceny, podjęłam decyzję - KUPUJĘ. Wiedziałam, że mieszkanie ma ogromny potencjał (genialny układ), a ja uwielbiam wyzwania. :) Zadzwoniłam do właścicieli i jeszcze tego samego dnia podpisałam z nimi umowę przedwstępną.


Jak już weszłam do tego mieszkania będąc już jego pełnoprawną właścicielką utwierdziłam się w przekonaniu, że to była bardzo dobra decyzja. W świetle dnia, bez bestii łypiącej na mnie i po dokładnym obejrzeniu, mieszkanie okazało się przestronne, wysokie i jasne.


Układ świetny, który ja nazywam "promiennym" i jest układem, przy którym "tracimy" najmniej powierzchni na komunikację.

Po kolei. Duży przedpokój, co prawda cały w zielonej tapecie, ale szeroki i przestronny, prowadzący (od lewej) do sypialni i kuchni, łazienki (na wprost wejścia) i na prawo do pokoju dziennego.


Mieszkanie było w stanie złym - oprócz łazienki, która była podobno dwa lata wcześniej remontowana ze względu na wymianę pionów, ale wykonana była niechlujnie. Na podłodze był lichy panel i brzydki gres. Ściany wytapetowane, rury na wierzchu, dwie plamy na suficie po zalaniu oraz brzydki zapach rodem z wc (lub wanny). Ale poza tym mieszkanie było super!














Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam była inwentaryzacja! TU znajdziecie link do wpisu o tym, jak poprawnie zinwentaryzować wnętrze.


Od początku chciałam zmienić mieszkanie tak, aby miało dwie sypialnie. Główną więc zmianą, którą wprowadziłam, było przerobienie kuchni na sypialnię i stworzenie aneksu kuchennego w salonie. Było to możliwe i całkiem proste dzięki układowi mieszkania - instalację wodno-kanalizacyjną "pożyczyliśmy" z łazienki, a dokładnie od pralki! Oto układ funkcjonalny, który zaprojektowałam:



Następnie przyszedł czas na ustalenie zakresu prac:

  • Wyniesienie mebli, demontaż łazienki

  • Demontaż drzwi wewnętrznych i montaż nowych (3 szt.)

  • Demontaż drzwi wejściowych i montaż nowych

  • Hydraulika - wymiana 3 grzejników, wykonanie nowych podejść Wod-kan do kuchni (zlew + zmywarka), zaślepienie starych podejść

  • Wymiana całej instalacji elektrycznej

  • Zerwanie paneli, wylanie w ich miejsce wylewki

  • Montaż paneli w całym mieszkaniu

  • Montaż dwóch parapetów

  • Remont łazienki

  • Zabudowa KG rur w przedpokoju

  • Zerwanie tapet, gładzie, gruntowanie ścian i sufitów, malowanie na biało

  • Klejenie tapet

  • Montaż listew przypodłogowych (po montażu kuchni i szafy w przedpokoju)

  • Montaż oświetlenia i osprzętu elektrycznego

  • Montaż szyn sufitowych na firanki

  • Nowa zabudowa kuchenna

  • Wniesienie i montaż mebli


Kolejnym krokiem było znalezienie ekipy remontowej. Nie było (oczywiście) łatwo, trwało to kilka tygodni. W końcu znalazłam Pana Bartka, który miał zrobić remont w rozsądnych pieniądzach i wydawał się zaufaną osobą. Innego wyjścia nie było. Musiałam komuś zaufać, bo nie dość że nie znam żadnych ekip z Trójmiasta, to do tego było oczywiste, że nie będzie mnie tam codziennie. Tak na prawdę planowałam pojawiać się w Gdyni co dwa tygodnie.


Wcześniej ustalony przeze mnie zakres prac remontowych posłużył nam do określenia kolejności prac remontowych, które zapowiadały się następująco:

  • Wyniesienie mebli, demontaż łazienki

  • Demontaż drzwi wewnętrznych i parapetów

  • Wykonanie nowych podejść Wod-kan do kuchni (zlew + zmywarka), zaślepienie starych podejść

  • Wykonanie nowej instalacji elektrycznej w całym mieszkaniu

  • Wykonanie łazienki według projektu

  • Demontaż paneli i nowa wylewka

  • Wymiana 3 kaloryferów

  • Oczyszczenie ścian z tapet

  • Wykonanie zabudowy gk

  • Montaż nowych parapety

  • Wygładzenie ściany, gruntowanie, dwukrotne malowanie

  • Demontaż i montaż drzwi wejściowych

  • Montaż oświetlenia górnego

  • Montaż paneli

  • Trzecie malowanie

  • Położenie tapety w pokoju Mai

  • Montaż drzwi wewnętrznych

  • Montaż reszty oświetlenia i osprzętu elektrycznego

  • Montaż szyn sufitowych na firanki

  • Montaż szafy w przedpokoju i mebli kuchennych

  • Montaż listew przypodłogowych

  • Wniesienie i montaż mebli i elementów ruchomych


Remont rozpoczęliśmy od wyniesienia szafek kuchennych, łózek i odzyskanych rzeczy z łazienki. Wszystkie te rzeczy trafiły do potrzebującej rodziny z Gdyni. Jedynie drzwi wewnętrznych nie dało się odzyskać, gdyż były paździerzowe i przy demontażu rozpadły się nam w rękach.


Następnie pochłonęły nas rozmowy o podłodze. W mieszkaniu były tam panele oraz gres w kuchni i przedpokoju. Ponieważ wiedziałam, że na podłodze będziemy kłaść panele Quick Stepa, ustaliliśmy, że nie ma sensu skuwać gresu. Tam, gdzie pojawi się obniżenie po zdjęciu starych paneli, zalejemy wylewką betonową.


Największym koszmarem, poza łazienką, ale o tym za chwilę, okazały się ściany. Nie dość, że w mieszkaniu nie było ani jednego kata prostego, to było mnóstwo rur do zabudowy gk, a w pomieszczeniu, w którym była kuchnia, zaczęły wychodzić nam purchle na ścianach. Próbowaliśmy dosłownie wszystkiego - mycia, kilkukrotnego gruntowania, malowania różnymi farbami. Nic nie pomagało. Co to było? Mieliśmy kilka hipotez, łącznie z tłuszczem (bo była to kuchnia), ale najprawdopodobniej jednak była to farba olejna która była dwie warstwy głębiej i przez to ściana nie przyjmowała farby. Jak z tego wybrnęliśmy? Niestety przyklejając płytę gk na tę ścianę.


A co z kątami prostymi? Gdybym chciała je wszędzie, musielibyśmy obkleić płytami gk całe mieszkanie. Ustaliliśmy więc, że muszą być koniecznie w przedpokoju, bo stanie tam szafa, oraz w miejscu, gdzie będą szafki kuchenne.


Łazienka to jeszcze inna historia. Na pierwszy rzut oka nie była taka zła, ale smród unoszący się w powietrzu oznaczał kłopoty. Demontaż ukazał nam błędnie wykonaną instalację hydrauliczną i podciekającą muszlę wc. A do tego wanna miała najdziwniejsze w świecie odprowadzenie wody - uformowany lejek w podłodze, do którego wpadała woda! Normalnie nie mogłam uwierzyć własnym oczom!


Prace remontowe trwały bardzo długo, ale efekt jest następujący:


PRZEDPOKÓJ


SALON Z ANEKSEM KUCHENNYM






SYPIALNIA





POKÓJ MAI




ŁAZIENKA



Co myślicie o tej zmianie? Dajcie znać w komentarzach.








495 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page